Jak niemal każda dorastająca osoba chciałam po prostu być jak inni. Ale nie mogłam, bo choroba mi to ograniczała, a rodzice o tych barierach wciąż mi przypominali. Im mocniej naciskali, tym bardziej się buntowałam i wypierałam chorobę ze świadomości. Bywało, że na kilka dni uciekałam z domu, oczywiście bez żadnych „przyrządów pomocniczych”. Nie mierzyłam wtedy cukru, nie podawałam sobie insuliny, o ważeniu jedzenia nawet nie wspomnę. Myślę, że gdybym wtedy miała CGM, to widząc wahania cukru i alarmy, nie mogłabym ich lekceważyć. Obecnie nastolatki na pewno też się buntują i też przysparzają rodzicom wielu zmartwień, ale przynajmniej nie muszą się kłuć. A ja wielokrotnie doświadczyłam sytuacji, kiedy moi rówieśnicy myśleli, że pen z insuliną to narkotyk.
Śledź Nas